Jak pokazuje doświadczenie, zjawisko ghostingu dotyczy nie tylko randek. Ghosting według wikipedii to potoczny termin, który opisuje praktykę kończenia wszelkiej komunikacji i kontaktu z inną osobą bez wyraźnego ostrzeżenia lub uzasadnienia, a następnie ignorowania wszelkich prób nawiązania kontaktu lub komunikacji podjętej przez tę osobę.
Przykre? Oczywiście. I równie powszechne w życiu prywatnym, co zawodowym. Ilu z was zdarzyło się prowadzić rozmowy w sprawie zlecenia na tłumaczenie lub copywriting (i wiele innych) z kimś, kto chciał skorzystać z waszych usług, a potem zapadł się pod ziemię? Albo może lepiej zapytać, czy ktoś miał szczęście i takie doświadczenie nie było jego udziałem? Po wielu rozmowach, w których wydaje Ci się, że nawiązałeś kontakt z klientem zainteresowanym tłumaczeniem (zainteresowanym, bo przecież po co marnowałby tyle naszego czasu na rozmowy i negocjacje), nagle kontakt się urywa i klient się nie odzywa, a nawet ignoruje maile. Z czego to wynika – nigdy nie zrozumiem. Sama prosząc o oferty na różne usługi, informuję zawsze daną firmę, że jednak zdecydowałam się na inną. Zjawisko ghostingu wynika z niechęci do konfrontacji i przejęcia odpowiedzialności. To strategia świadcząca o niepoważnym traktowaniu kontrahenta. Ostatecznie każdy ma prawo zmienić zdanie i nie ma w tym nic złego. Natomiast kultura biznesu nakazywałaby nas poinformować, dzięki czemu nie będziemy blokować miejsca dla innych klientów i tym samym nie stracimy możliwości zarobku.